wtorek, 5 kwietnia 2016

Kasprowy vs Sölden...i dlaczego Kasprowy jest przegranym

Widok z Kasprowego Wierchu
W zamierzeniu było stworzenie postu o Malcie, ale że wiosna zawitała to postanowiłam pożegnać się z zimą, chociaż nie wiem, kiedy przeminęła. Przy okazji chciałam porównać dwa ośrodki narciarskie - Sölden w Austrii oraz Kasprowy Wierch w Polsce.

Na miejsce pożegnania wybrałam Kasprowy Wierch w Tatrach. Prognozy pogody zapowiadały piękne słońce, warunki idealne do ostatnich szusów na nartach.

1. Parking
Pierwszy problem już na "parkingu" a raczej miejscu postojowym w okolicy ronda Jana Pawła w Zakopanem. Turystów, jak na lekarstwo ale pan "parkingowy" z uporem maniaka upychał kilka samochodów, blisko siebie ryzykując zarysowanie karoserii ("parking" nie ponosi odpowiedzialności za straty), aby jak najwięcej się zmieściło. Zaznaczę, że połowa miejsc była pusta ale to słaby argument dla wspomnianego pana. Kolejne zaskoczenie za "parking" płacimy już przy parkowaniu a do ręki dostajemy "kwit parkingowy" bez ceny..
Celowo użyłam słowa "parking" w cudzysłowie ponieważ błotnisto-kamienistej alejki nie można nazwać parkingiem.

W Sölden parking gratis, tzn bez opłat. Jeśli chcemy pozostawić samochód na kilka dni, musimy udać się do informacji turystycznej, gdzie otrzymamy stosowną kartę. Parking mieści się na Postplatz i jest wyasfaltowany.

Taki klimat tylko na Kasprowym
2. Skipass
Karnet na cały dzień na Kasprowym kosztuje 130 zł / normalny i obejmuje wjazd kolejką na szczyt, możliwość jazdy na dwóch wyciągach oraz zjazd jedną z dwóch nartostrad.

Karnet na cały dzień w Sölden kosztuje 51 euro (tj ok 230 zł) / normalny i do naszej dyspozycji są 33 wyciągi i trasy o łącznej długości 150 km.

3. Trasy i infrastruktura
Coby nie napisać i tak Kasprowy wypadnie blado. Ja mam olbrzymi sentyment do trasy na Goryczkowej. Mój pierwszy zjazd z Kasprowego był właśnie po niej i tak już zostało, że ją uwielbiam. Nic się przez te lata nie zmieniła - dosłownie - te same muldy, ten sam stary wyciąg, który jest pewnie starszy niż ja. Niestety wiosna przyszła i nartostrada (również moja ulubiona) do Kuźnic została zamknięta, więc nie miałam dziś okazji sprawdzić, co słychać po drugiej stronie góry. Hali Gąsienicowej nie będę opisywać, bo od małego za nią nie przepadam - kojarzy mi się z jeżdżeniem w półotwartej beczce. In plus widoki nieziemskie!

Niestety brak możliwości sztucznego naśnieżania w Parku Narodowym prowadzi do tego, że w kwietniu przy pięknym słońcu i temperaturze 20 stopni jeździ się po kosówce i kamieniach! Może i sztuczne naśnieżanie jest złe, ale z pewnością ochroniłoby wiele drzewek. A tak dziś kilka razy udało mi się ściąć nartami kosodrzewinę, która w naszym kraju podlega ochronie.

Kolejne zaskoczenie: ceny "na górze" - typowo austriackie. Korzystanie z toalety płatne 2,5 zł! A za co? Otóż - woda do toalety jest sprowadzana z Myślenickich Turni a to kosztuje, odpady są zwożone do Zakopanego do utylizacji, a to także kosztuje. Zgadzam się, płaćmy za to, ale może nie wyciągajmy od turystów kolejnych złotówek a doliczmy korzystanie z toalety do ceny wyjazdu na górę.

Ceny w najwyżej położonej restauracji w Polsce (slogan reklamowy) zaskakują. Obiad kosztuje w graniach 15-20 zł (przyzwoicie), butelka wody mineralnej 6 zł - w markecie kupuję taką samą za 1,9 zł.

Restauracja ICE Q
Sölden - 150 km tras mówi samo za siebie. Ja dodam jeszcze, że idealnie wyratrakowane, z grubą pokrywą śniegu i szybko działającymi wyciągami. Nie wiem, czy mam ulubioną trasę w Sölden....podoba mi się na szczycie Gaislachkogl, gdzie mieści się restauracja Ice Q.

W ubiegłym roku w kwietniu, pomimo już zamykania ośrodka, trasy były sztucznie naśnieżane. Narciarze mieli komfort jazdy i żadna roślinności nie ucierpiała - przynajmniej pod moimi nartami!

Korzystanie z toalet bezpłatne. Za lunch płaciłam (już z napojem) ok 5-10 euro - w zależności na co miałam ochotę, czy była to tylko zupa czy Wiener Schnitzel czy Apfelstrudel.

W zamierzeniu chciałam porównać polski ośrodek narciarski z austriackim, ale im więcej pisałam, tym słabiej wypadała Polska. Zawsze chętnie jeżdżę na nartach po naszych trasach, ale denerwuje mnie, że nie może kilka osób się porozumieć i stworzyć nam dobrych warunków do uprawiania narciarstwa. Sądzę, że warto skorzystać z doświadczenia innych i przenieść to na polski grunt. Może PKL oraz lokalne firmy pójdą po rozum do głowy i nie będą żerować na turście-narciarzu, bo przecież jak jeździ na nartach to bogaty. Tak bogaty i chętnie wyda pieniądze, ale żeby to wydawanie było współmierne do jakości świadczonych usług.

A Wy jaki macie ulubiony ośrodek narciarski? Podzielcie się swoim zdaniem w komentarzach poniżej lub na profilu na Facebooku. Zapraszam do dyskusji!

~Szczepson~

6 komentarzy:

  1. W Solden nie byłam, ale Kasprowy faktycznie nie powala pod kątem narciarskim. Dla mnie było w porządku, bo jestem początkującym narciarzem (także dla mnie każde warunki są i tak ciężkie), ale dla moich znajomych którzy jeżdżą było zdecydowanie zbyt łatwo. Ja ostatnio byłam w Austrii w regionie Gastein i bardzo polecam. Piękny region, różnorodne trasy. Naprawdę warto :) Zapraszam do mnie na bloga, tam kilka słów więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W Gastein nie jeździłam, jedynie na Kitzsteinhornie w tamtej okolicy - miło wspominam :-) w Austrii chyba wszędzie jest fajnie! Wpadne do Ciebie w weekend, wtedy jest czas u mnie na blogowe lektury ;) pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam już kilka podobnych opinii i skoro tyle osób o tym mówi, to naprawdę coś musi w tym być!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zaczną klienci wyjeżdżać, to dopiero wtedy się coś zacznie zmieniać. Nie ma innej opcji jak zagłosować portfelem. Mam jednak wrażenie, że idzie ku lepszemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba jednak jest coraz lepiej. choć wiecie co się mówi o góralach haha. policzą za wszystko i to słono ;)

    OdpowiedzUsuń